Motyw przewodni: okna

Wiejskie okna. Lubię patrzeć na nie o każdej porze roku. To łącznik pomiędzy wnętrzem a zewnętrznością. To oczy domu, ubarwione cegłą, okiennicami i pelargoniami na parapecie.
Moje wiejskie okna to widok na drzewa owocowe, letnią zieleń lub zimowy chłód. Wszystko ukryte za cieniem drewnianych żaluzji. Miejskie natomiast, to otwarta przestrzeń, wierzchołki drzew i horyzont nieba. Często leżę na kanapie, obserwując śnieżnobiałe chmury, fruwające ptaki i długie linie samolotów. Nie mógłbym niczym zasłonić takiego widoku. To istny balsam dla duszy. Na potwierdzenie: 1 | 2 | 3 .
Motyw okna odnalazłem w Dziewczętach z Nowolipek Gojawiczyńskiej. 
Jedynie okna na tej drodze, okna cudzych mieszkań, gorejące – to było coś warte uwagi. Przystawała i wspinała się na palce, jeśli parter był wysoki. Tam był czyjś dom, lampa wisiała nad stołem. Tam było czyjeś ciepło. (...) W oknach wysokich i ponurych domów ledwo się ćmiły małe światła lamp, umieszczonych wysoko przy ścianach. Widać było brudne sufity, światło padało z góry i oświetlało akurat te miejsca, które były ważne. Więc piec kuchenny, kuchnię, gdzie gotowała się kolacja. Warsztat szewca, mały stolik, czterech mężczyzn siedzących wokół z grzbietami zgiętymi. Balię praczki w oparach. Maszynę i parę rąk przytrzymujących materiał pod igłą, ręce te nie wiadomo do kogo należały. Żałobne strzępy firanek, w cieniu, zwisały smutnie za mętnymi szybami. Z małych, zapadłych w ziemię szynczków buchały zapachy. Z dużych, narożnych restauracji dobiegała huczna muzyka. Przy sklepikach monopolowych mężczyźni z siłą uderzali otwartą dłonią w dna flaszek. 
Na zdjęciach gietrzwałdzkie okna i olsztynecki skansen, na przekór mroźnym ramionom zimy.
Tematycznie: Skansen | Gietrzwałd | Detale