Klasyka gatunku pod Szubienicami

Opuszczamy Las Warmiński i bordowym poldkiem udajemy się do Olsztyna na zlot miłośników aut z epoki PRL-u. Nawet nie wspominamy o pogodzie, bo z nią w naszej szerokości geograficznej różnie bywa, co widać na załączonych obrazkach. Padał deszcz, świeciło słońce, padał deszcz, świeciło słońce...
Warszawy, syrenki, małe i duże fiaty, żuki, trabanty, polonezy, etc. Cóż nie jeździ po polskich drogach. Klasycznych aut na olsztyńskim placu Xawerego Dunikowskiego było mnóstwo. 
Przypomnę tylko, że warszawa była pierwszym powojennym polskim autem osobowym. 6 listopada 1951 pierwszy samochód zjechał z taśmy montażowej. W fabryce pracowało wówczas 10 tysięcy osób. Produkcja trwała  dokładnie 22 lata, a ogółem wyprodukowano ok. 250 tysięcy sztuk.
Taki trabant natomiast produkowany w NRD w latach 1957-1991 ma związek z radzieckim sputnikiem. Jego nazwa odnosi się do uczczenia wystrzelenia w ZSRR sztucznego satelity Ziemi – w języku niemieckim trabant znaczy właśnie satelita. A charakterystyczne drzwi syrenki otrzymały nazwę do łapania drobiu, ponieważ otwierały się pod wiatr.
Pozdrawiam watowiczów, jeśli tu zajrzycie oraz zawodnika poniżej, który przeniósł ziemniaki, wyprał bluzkę na tarze, czystą przepuścił przez wyżymaczkę i wszystko zrobił w kilka sekund. Do tego zaimponował wielu kibicującym kobietom. Zuch chłopak. Pamiętajcie też, że 28 października 1967 roku uruchomiono Olsztyńskie Zakłady Opon Samochodowych "Stomil". Uroczystego otwarcia dokonał I Sekretarz KC PZPR tow. Wiesław Gomułka.
Fiat 126p wyprodukowany w Polsce kosztował 69 tysięcy złotych. Średnie zarobki wynosiły wówczas około 3,5 tysiąca złotych. 6 czerwca 1973 w zakładach w Bielsku-Białej rozpoczęto seryjną produkcję auta, chwilę później pierwszy egzemplarz trafił na ulice. Na rynku włoskim ten model pojawił się w 1972 roku. W dużej części był rozwinięciem konstrukcji Fiata 500, królującego na drogach południowej Europy w latach 60. Zupełnie nowe było tylko nadwozie. Opracowano też wiele prototypów na podstawie tego modelu, które nigdy jednak nie trafiły do produkcji, np. dostawczy bąbel, Long, Kombi, Traction Avant z silnikiem umieszczonym z przodu i przednim napędem oraz z silnikiem Diesla.
I jeszcze trącący myszką plac Xawerego Dunikowskiego w Olsztynie a na nim Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej, pierwotnie nazwany Pomnikiem Wdzięczności Armii Czerwonej, potocznie określany Szubienicami. Pomnik odsłonięto w 1954 roku. Składa się z dwóch szarych charakterystycznych pylonów, które mają symbolizować niezamknięty łuk triumfalny.
Projekt pomnika przygotował Xawery Dunikowski, były więzień obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Monument został wykonany z elementów kamiennych pochodzących z pomnika bitwy pod Tannenbergiem (Tannenberg – Denkmal), przekształconego później na mauzoleum Hindenburga, znajdującego się niegdyś w Sudwie pod Olsztynkiem. Wykonali go trzej krakowscy rzeźbiarze: Tadeusz Sieklucki, Edward Koniuszy i Antoni Kostrzewa.
Na pomniku wykuto czołg, sylwetkę żołnierza oraz sceny odnoszące się do socrealizmu: praca na roli, w przemyśle oraz sierp i młot – godło ZSRR.
Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!