Dzień pierwszy

Dworzec kolejowy Olsztyn Główny.
Budynek z przełomu wieku, oczywiście z czerwonej cegły, powstał właściwie w centrum, ponieważ Olsztyn był w czasach pruskich miastem garnizonowym. Chodziło o efekt psychologiczny: żeby szwendający się na przepustkach wojacy widzieli, gdzie mogą trafić, jeśli im coś głupiego strzeli do głowy. No i proszę, efekt psychologiczny ciągle działał. Oto stał w sercu Olsztyna, na wyciągnięcie ręki po lewej stronie miał ratusz, rzut kamieniem dalej Stare Miasto, za jego plecami pysznił się symbol olsztyńskiego architektonicznego bezguścia, czyli centrum handlowe, a przed sobą widział więzienie, właściwie tuż przy ulicy, oddzielone od niej wysokim murem, obklejonym plakatami [...] Areszt zwracał też uwagę ciekawym detalem. Otóż okna cel zasłonięte były żaluzjami składającymi się z szeregu poprzecznych blaszek, ustawionych pod kątem czterdziestu pięciu stopni. W ten sposób, że aresztanci mogli spojrzeć w niebo, na chmury i na słońce, ale nie mogli w dół, na życie i na ulicę. Zygmunt Miłoszewski, Gniew, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2014.