O kościele w Runowie | Po drugie, kochaj jak bocian

Dziś kontynuujemy podróż drogą wojewódzką nr 513, której fragment prowadzi z Lidzbarka Warmińskiego do Ornety i zaglądamy do przydrożnych kościołów. Pierwszy już widzieliście, była to cebula z Ignalina, odsyłam do posta, drugi to kościół pw. św. Apostołów Szymona i Judy w Runowie. Będą jeszcze świątynie w Babiaku i Mingajnach. A na koniec warmińskie bociany i Chełmoński.
Gotycki kościół w Runowie wybudowano na przełomie XIV i XV wieku. Sto lat później nadbudowano górne kondygnacje wieży. Powtórnej konsekracji kościoła dokonał 28 sierpnia 1580 roku biskup Marcin Kromer. W 1845 roku budowla została zniszczona w wyniku pożaru, a jego odbudowę przeprowadzono w latach 1848–1852, przedłużając korpus budowli w kierunku wschodnim. 9 sierpnia 1857 r. konsekracji odnowionej świątyni dokonał biskup sufragan Antoni Frenzel. Ołtarz główny autorstwa Andrzeja Schmidta zakupiono z kościoła katolickiego w Królewcu. Dwa ołtarze boczne, ambona i chór muzyczny z prospektem organowym oraz dwa konfesjonały wykonano po 1848 roku. Pozostałością po starym kościele jest granitowa chrzcielnica.
Ranga kościelna Runowa zmieniała się w ciągu wieków kilkakrotnie. W 1580 roku był to kościół parafialny, a jego filią był kościół pw. św. Jana Ewangelisty i Matki Boskiej Częstochowskiej w Ignalinie. W 1597 roku kościół w pobliskim Ignalinie stał się parafią, a Runowo jego filią. Samodzielną parafią Runowo stało się w 1888 roku.
Obecnie zachowany kościół jest gotycki, ale na skutek częstej przebudowy częściowo zatracił cechy tego stylu. Kościół dawniej otoczony był obszernym cmentarzem, z którego zachowały się widoczne krzyże. W Runowie są jeszcze dwie kapliczki przydrożne, funkcjonuje szkoła podstawowa i ogólnie to cicha warmińska wieś zlokalizowana przy drodze nr 513.


Oracz wraz z towarzyszącym mu synem przypatrują się bocianom na niebie. Siedzą pośród zielonej, pełnej kwiatów łąki, odpoczywając i posilając się z dwojaków w przerwie wiosennej orki. Na horyzoncie widać rząd brązowych wiejskich chałup krytych strzechami, wraz z topolą i z bocianim gniazdem. Z boku stoją dwa woły na zaoranym już kawałku pola. To obraz Bociany Józefa Chełmońskiego, który powstał w 1900 r. Dziś znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. Poniżej natomiast bociany, i para żurawi, zlatujące się na Warmię, okolice Kwiecewa i Różynki.
Bociany potrafią kochać i przywiązują się do siebie nawzajem tak samo jak ludzie. Pewien samiec bociana białego co roku wraca do swojej partnerki. Samica nie odlatuje do ciepłych krajów, tylko zostaje w gnieździe. I tak już od ponad 15 lat. Inny osobnik, bocian z amputowaną nogą, trafił do ośrodka ptasiej rehabilitacji. Tam odnalazła go i zamieszkała z nim jego partnerka. Zatem miłość bociania jest wielka. Ptaki są do siebie bardzo przywiązane i jak się wiążą, to zostają ze sobą już na całe życie.