Pochylnie Kanału Elbląskiego | Buczyniec /2/ oraz weekend w Drulitach




Kanał Elbląski to prawdziwy cud techniki na owe czasy. Cały system ogromnych wózków na pochylniach poruszany jest bez użycia prądu ani maszyn parowych. Do działania kołowrotów, lin, wyciągarek oraz platform sunących po szynach służy siła spadającej wody. Kanał  to też cztery śluzy, bramy ochronne, jazy, mosty, nasypy, przekopy i pomysłowe sposoby zasilania kanału w wodę, które prowadzą przez dwie krainy geograficzne: Żuławy Wiślane i Pojezierze Iławskie. Za jego początek przyjęto rzekę Elbląg.







Kanał Elbląski w połowie XIX w. pełnił ważną rolę gospodarczą, przyczyniając się do rozwoju pojezierzy Ostródzkiego i Iławskiego oraz ich komunikacji z portami w Gdańsku i Elblągu, do których przewożono głównie płody rolne oraz drewno. Rozwój transportu kolejowego (zwłaszcza po 1872, kiedy przez Ostródę przeprowadzono linię Poznań – Toruń – Olsztyn – Wystruć) i później samochodowego wpłynął na zmniejszenie przewozów towarowych na kanale i już w latach 30. XX wieku był on wykorzystywany jedynie przez turystów.
W tym roku rejsy ze względu na niski stan wody odbywały się tylko na odcinku Elbląg-Buczyniec. Cena biletu wynosiła 129 zł.

Rower wypożyczony, na psa urok to damka z koszykiem zakupowym, okolica zwiedzona, zatem mogę polecić weekend w pobliskich Drulitach. Działa tu wspaniałe gospodarstwo agroturystyczne, w którym karmią prawie jak u mamy. Znajdziecie bez problemu. A w Drulitach znajduje się pałac rodziny Krahmer, wybudowany w 1853 w stylu neoklasycystycznym jako siedziba tego pruskiego rodu. Folwark przez lata użytkowało PGR, które zostawiło..., wiadomo co zostawiło.


W oddali fioletowa facelia błękitna, przy brzegach pola osty, a nieopodal para bekasów, które tak dziwnie trzeszczały.

Tyle dobrego. Buczyniec i Drulity mówią dobranoc, bekasy na noc.