W dzień sianokosów, rankiem wszyscy szli na łąki, mężczyźni zawijali rękawy kraciastych koszul i ostrzyli kosy. Kobiety chowały w cień drzew koszyki z pajdami chleba i napojem, a na włosach przewiązywały chusty...Pod koniec sianokosów ładowano pachnące trawy na drewniany wóz, tworząc niewyobrażalnie wysoki kopiec......tak było kiedyś, tak jest dziś.
W zeszłym roku o tej porze już byliśmy po warmińskiej wycieczce... a w Rzecku też byliśmy. Jest tam kilka miłych dla oka gospodarstw :)
OdpowiedzUsuńhttp://picasaweb.google.com/warmia2007/Rzeck
Wiem, wiem, widziałem te zdjęcia. Ale Kurpi troszkę zazdroszczę. Spędzałem kiedyś wakacje w rejonie Kadzidła i był to zupełnie inny świat-kulturowo i przyrodniczo inny.
OdpowiedzUsuńpróbowałaś kiedyś kosic kosą? jesli tak to wiesz co to za wysilek :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i miłego weekendu zyvzę :)
Twoj antyspam ma dziś osiem liter...
Jak mi brakuje w Warszawie takich obrazków... Zwłaszcza, że Rzeck to prawie moje rodzinne strony, urodziłam się w Biskupcu, 18 lat mieszkałam w Ramsowie.
OdpowiedzUsuńwiadomo, ze kosić kosą jest trudno, na szczęście są traktorki, ciekawy widok:)
OdpowiedzUsuńWarmia to nie są moje rodzinne strony ale i tak za nią tęsknię. Zobaczymy czy Kurpie jej nie zdetronizują :)
OdpowiedzUsuń