Warmińskie
kościoły to czerwień gotyku i neogotyku,
piękno polnych kamieni i otaczająca zieleń. To kościoły wśród pól rzepaku,
łanów zboża i wspaniałych lasów. To sanktuaria w Gietrzwałdzie, Stoczku
Klasztornym, Głotowie, Krośnie i Klebarku Wielkim, a na pograniczu Warmii i Mazur w Świętej Lipce. Od lat ludzie pielgrzymują
do tych miejsc, poszukując łaski i odnowienia duchowego.
Łosiery – to z gwary warmińskiej pielgrzymki. Nazwa prawdopodobnie została urobiona od słowa ofiara. To określenia dawnych zbiorowych pielgrzymek do warmińskich
sanktuariów. Polscy Warmiacy często chodzili na łosiery do
Gietrzwałdu (8 września na Dzień Narodzenia NMP), Bartąga na kiermas,
czyli odpust Opatrzności Bożej, do Klewek na św. Rocha i Świętej Lipki.
Przed objawieniami w Gietrzwałdzie w 1877 roku, mieszkańcy Warmii pielgrzymowali do Łąk Bratiańskich pod
Nowym Miastem Lubawskim. W czasie drogi nie brakowało ślubowań i próśb
indywidualnych, śpiewano, idąc na boso i niosąc specjalną świecę
„łosierkę”, którą składano w darze u kresu wędrówki. W minionym wieku
wierni uczestniczyli też w łosierach do Głotowa, Stoczka Klasztornego,
Krosna.
Dla
mnie taka wędrówka, to coroczna droga z Olsztyna do sanktuarium w
Gietrzwałdzie. Jest to jedyne polskie miejsce objawień uznane przez
kościół. Objawienia
gietrzwałdzkie miały miejsce od 27 czerwca do 16 września 1877 roku.
Głównymi wizjonerkami były: trzynastoletnia Justyna Szafryńska i
dwunastoletnia Barbara Samulowska. Matka Boska ukazała się przed
kościołem i przemówiła do dzieci po polsku. Był to wyraźny znak dla
Warmiaków. „Skoro Przenajświętsza Panienka przemówiła do dzieci
warmińskich po polsku, to grzechem jest jeśli ktokolwiek języka
ojczystego jako daru Bożego się wyrzeka!” - mówili mieszkańcy żyjący pod
zaborami. W ten sposób Warmia oparła się germanizacji.