...piękna jesień trwa, w niedzielę wyskoczyliśmy do kina na Almodowara - warto było. krótki spacer po olsztyńskiej Starówce, w tle spóźnieni turyści z różnych stron świata, uśmiechnięci, inni niż my. nad Łyną ważki, nawet wróble, których ostatnio coraz mniej. i jeszcze wspomnienie po kinie. Awangarda to już przeszłość, cóż idzie nowe. lubię tak spędzać czas, bez gonitwy, z chwilą na nostalgię. niestety to rzadkość. siadam więc na ławce i patrzę.pozdrawiam serdeczniez. k.
Świetna mozaika!
OdpowiedzUsuńKlimatyczny kolaż. Nawet bardzo :)
OdpowiedzUsuńJakis inny ten wpis, filozoficzno-refleksyjny, no i zdjecia fajne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
a już pogoda się popsuła niestety, troszkę zimniej i pada :(
OdpowiedzUsuńPięknie, jesiennie :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie. Zasmakowałam tego jesiennego wolnego czasu poprzez Twoje zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNowy Almodovar mi się skojarzył z historią Frankensteina, a Tobie?
Rzeczywiście filozoficzno-refleksyjnie, czasami tak trzeba widocznie, ale już mam lepszy nastrój:)
OdpowiedzUsuńAlmodowar wspaniały, to mój ulubiony reżyser, rzeczywiście Manitou, masz rację, trochę trąci Frankensteinem, ale musiałem skonfrontować książkę Jonqueta z filmem. Wiele można zarzucić reżyserowi, jednak mistrz ma zawsze rację:)
Pozdrawiam serdecznie
Z. K.
O ja też oglądałam, mnie nie rzucił na kolana,
OdpowiedzUsuńzestawienie ciekawe, głowa do góry :):)