Lubię odwiedzać europejskie stolice. Nawet trzy dni w którejś z nich, nastrajają mnie optymistycznie na kilka następnych miesięcy. Wiedeń to miasto luksusu, spokoju, dostojeństwa i koni, bo w którym innym mieście jest tyle konnych pomników oraz dorożek z zaczarowanymi dorożkarzami. Jest też znana na całym świecie Hiszpańska Dworska Szkoła Jazdy Konnej. Jak głosi popularne w Wiedniu powiedzenie, koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Ja za kawą przepadam sporadycznie, więc w sklepie z herbatą na Wollzeile zaopatrzyłem się w kilka ciekawych mieszanek. Jak wypiję wszystkie, to ze spokojem będę oczekiwał końca... Na wyśmienite sznycle natrafiłem w restauracji Plachutta, w której podaje się je na ogromnym białym talerzu z napisem Gasthaus zur Oper.
Zwiedzanie Wiednia to brnięcie przez tłum. Jednak wyjątkowo spokojnie było w Pałacu Cesarskim Schönbrunn. Letnia rezydencja wabi pięknym krajobrazem parkowym, palmiarnią, fontanną Neptuna, ogrodową gloriettą i ogrodem zoologicznym. Schönbrunn jest jednym z najpiękniejszych pałaców barokowych w
Europie. Habsburgowie rezydowali przez większą część roku w licznych
komnatach, jakie potrzebne były wielkiej cesarskiej rodzinie oprócz sali
reprezentacyjnych. W roku 1830 urodził się tu cesarz Franciszek
Józef, który poślubił czarującą Sisi i którego panowanie przypada na lata
1848-1916.
Kościół św. Ruprechta to najstarszy kościół Wiednia. Świątynia została prawdopodobnie zbudowana przez biskupa Wirgilusza z Salzburga na miejscu podziemnego oratorium. Pierwsze wzmianki o kościele św. Ruprechta pojawiają się w 1161 r. Kościół położony jest na cichym placu Ruprechtsplatz, na
krańcu dzielnicy żydowskiej, która ciągnie się w kierunku Judenplatz.