Katastrofa kolejowa w Sątopach-Samulewie | 70 lat od zatajonego wypadku

Dziś warmińskie stacje na starej fotografii oraz kilka słów o zatajonej katastrofie kolejowej nieopodal Bisztynka, która miała miejsce 26 stycznia 1954 r. Zginęło w niej 18 osób.
Stare dworce w Bisztynku, Reszlu, Braniewie, Braniewie Bramie, Olsztynie, Lidzbarku Warmińskim i już poza granicami Warmii Tolkmicku.
Katastrofa kolejowa w Sątopach-Samulewie
Uciekamy od teraźniejszości i przenosimy się 70 lat wstecz. Jest 26 stycznia 1954 r. Mroźna zima doskwiera pracownikom i pasażerom polskich kolei. Tuż za stacją w Sątopach, warmińską wsią pomiędzy Bisztynkiem i Reszlem, zderzył się pociąg pasażerski z towarowym. Zginęło wówczas kilkadziesiąt osób. Sprawę zatajono, a dziś znana jest ona tylko z relacji świadków oraz akt sądowych. Krąży też o niej wiele sprzecznych informacji, gdyż peerelowskie media w tej kwestii milczały. Zebrałem kilka faktów, ale po kolei.
Dwa pociągi 
Pierwszy pociąg to skład osobowy relacji Białystok Olsztyn Gdynia, który był ciągnięty przez parowóz Pt 47-45. Za lokomotywą znajdował się wagon bagażowy, pięć wagonów osobowych 3. i 2. klasy oraz wagon chłodnia i pocztowy. Pociąg drugi, towarowy, kierował się do Korsz i przewoził 1780 ton węgla. Przed wyruszeniem w trasę kolejarze nie sprawdzili ile piasku zostało w zbiorniku (potrzebny był do posypywania szyn w razie poślizgu), nie odwodnili też główkowego zbiornika powietrznego. 26 stycznia 1954 r. o godzinie 11.15, zgodnie z kolejowym rozkładem jazdy, drugi pociąg miał minąć stację w Sątopach-Samulewie. Tak się nie stało, ponieważ już podczas trasy na jaw wyszła usterka, zestaw towarowy jechał bardzo wolno, w ostateczności doszło do rozerwania składu na dwie części. Pociąg zatem zatrzymał się nieopodal stacji w Górowie. Dopiero wieczorem, po połączeniu wagonów ruszył w dalszą drogę, kierując się do Sątop-Samulewa. Błędem było to, że kolejarze nie sprawdzili działania hamulców. 
Spóźnienie osobowego 
Na stacji w Korszach pociąg osobowy stał dłużej niż zaplanowano, gdyż czekał na skomunikowany z nim, opóźniony o 10 minut pociąg z Bartoszyc. Ludzie wsiadali do pierwszego wagonu za lokomotywą, tłocząc się, ponieważ to w nim było najcieplej - temperatura na zewnątrz przekraczała minus 30 stopni Celsjusza. Skład ruszył. Natomiast pociąg towarowy nie zatrzymał się pod semaforem wjazdowym i jechał przed siebie z prędkością około 30 km/h, ciągle przyspieszając. Maszynista zignorował znaki świetlne i dźwiękowe dawane przez dyżurnego ruchu. Z parowozu wyskoczyły dwie osoby. Pociąg rozciął rozjazd i wjechał na pojedynczy tor, którym poruszał się osobowy z Białegostoku.
Huk 
Do zderzenia doszło na 352 kilometrze 236 metrze szlaku. Była godzina 22.19. Na miejsce zdarzenia dotarła jedna karetka, inne ugrzęzły w zaspach. Mieszkańcy oraz pracownicy PGR-u w pośpiechu organizowali transport rannych (37 osób) do szpitala w Reszlu, wiele osób umarło na miejscu, pozostali mieli odmrożenia. W sumie zginęło 17 osób, 18. ranny umarł w szpitalu.
Winni 
Śledztwo trwało miesiąc. Sprawa aktem oskarżenia objęła czterech kolejarzy. Wszyscy byli według sądu winni zarzucanych im czynów. Na 6 lat więzienia skazano kierownika pociągu towarowego, na 2 i pół roku więzienia skazany został pomocnik maszynisty towarowego. Zapadły też dwa wyroki w zawieszeniu. Za niedopełnienie obowiązków na 8 m-cy i 6 m-cy skazano załogę parowozu, która nie sprawdziła piasku w parowozowni w Olsztynie.
Niezatrzymanie się pociągu towarowego spowodowane było awarią hamulców w skutek zamarznięcia wody w przewodzie hamulcowym.
Katastrofa kolejowa w Sątopach-Samulewie
Parowóz Pt47