Tak, tak ptaków coraz więcej i słychać już nie tylko krakanie, ale i śpiewy całkiem wiosenne. To napawa optymizmem. A te czarne chmary to pewnie te same, co się wlatują w silniki samolotów ;-) Tym bardziej budzą moją zgrozę.
Jak z horroru, naprawdę ;) Lubię ptaki... jednak wolę, gdy jest ich trochę mniej. A już krakowskie gołębie to koszmar (pewnie się tym narażę miłośnikom ptaków).
Ada... o gołębiach to wolę nic nie mówić, u mnie kolce na parapetach pomogły. A te ptaszki trochę mniej szkodliwe, ale wrażenie robią niesamowite. Pozdrawiam.
Tak, tak ptaków coraz więcej i słychać już nie tylko krakanie, ale i śpiewy całkiem wiosenne. To napawa optymizmem.
OdpowiedzUsuńA te czarne chmary to pewnie te same, co się wlatują w silniki samolotów ;-) Tym bardziej budzą moją zgrozę.
Wrony, kawki, kruki, czarne i głośne. I ciągle myślę czy mają one jakiegoś naturalnego wroga? Jest ich coraz więcej.
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńPrawie, prawie, tylko co z tą różnicą?
OdpowiedzUsuń:)
Jak z horroru, naprawdę ;) Lubię ptaki... jednak wolę, gdy jest ich trochę mniej. A już krakowskie gołębie to koszmar (pewnie się tym narażę miłośnikom ptaków).
OdpowiedzUsuńptaki robią wrażenie, rzeczywiście jak z filmu
OdpowiedzUsuńIkroopka, Chrzelice... mniej drapieżne:)
OdpowiedzUsuńAda... o gołębiach to wolę nic nie mówić, u mnie kolce na parapetach pomogły.
A te ptaszki trochę mniej szkodliwe, ale wrażenie robią niesamowite. Pozdrawiam.
Ale swietny widok!
OdpowiedzUsuńZbyszek, to jest zaskakujące, aby zobaczyć, tak wiele wron razem. Anna :)
OdpowiedzUsuńA podobno wrony łącza się raz na całe życie. Może dlatego ich tyle:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jak z horroru.
OdpowiedzUsuńniebo w gebie
OdpowiedzUsuń