Od paru dni ciągle pada deszcz. Pogoda nas nie rozpieszcza. Moja wyprawa do Stoczka czeka na lepsze chwile. Czekają też obiecane bunkry w Tomarynach. Słucham Nosowskiej oraz oglądam zdjęcia z Pragi, słonecznej Pragi. Dobrze, że zdążyłem już odwiedzić mazurskie jeziora i moją ulubioną Zimną Wodę. Nawet jadłem krem z kurek i pierogi jagodowe. A na Warmii łany w bławatkowych odcieniach.
Lubię robić zdjęcia ludziom, chociaż zawsze są to kadry z ukrycia, z oddali, z pewną bojaźliwością z mojej strony. Sam nie wiem dlaczego, nie lubię obnosić się publicznie z aparatem. Pewnie z wiekiem zabrakło mi odwagi i nowoczesnego lansu. Fotografia uliczna nie wymaga poprawiania, wymuskanych
kadrów. Zdjęcia bywają poruszone lub nieostre. Ważne są natomiast gesty, mimika twarzy i
refleks. Wiadomo, chwila nigdy się już nie powtórzy, a dana sytuacja często bywa losem na loterii. Dlatego powyższe zdjęcia nie są idealne. Żałuję kilku niezapisanych kadrów w moim życiu. Ot, chociażby trzy idące ulicą zakonnice z gitarami w rękach albo pan na rowerze z trzema kotami w koszyku. Może też sędzia w todze jedzący zapiekankę. Ale czy pytać o zgodę osobę fotografowaną? Wiadomo, że odmówi. Fotografować bez skrupułów?