Łosiery – to z gwary warmińskiej pielgrzymki. Nazwa prawdopodobnie została urobiona od słowa ofiara. To określenia dawnych zbiorowych pielgrzymek do warmińskich
sanktuariów. Polscy Warmiacy często chodzili na łosiery do Gietrzwałdu (8 września na Dzień Narodzenia NMP), Bartąga na kiermas, czyli odpust Opatrzności Bożej, do Klewek na św. Rocha i Świętej Lipki. Przed objawieniami w Gietrzwałdzie w 1877 roku, mieszkańcy Warmii pielgrzymowali do Łąk Bratiańskich pod Nowym Miastem Lubawskim. W czasie drogi nie brakowało ślubowań i próśb indywidualnych, śpiewano, idąc na boso i niosąc specjalną świecę
„łosierkę”, którą składano w darze u kresu wędrówki. W minionym wieku wierni uczestniczyli też w łosierach do Głotowa, Stoczka Klasztornego, Krosna. W tym roku, po wieloletniej przerwie, odbyła się pielgrzymka do kościoła pw. św. Antoniego w Barczewie.
Dla mnie taka wędrówka, to coroczna droga z Olsztyna do sanktuarium w Gietrzwałdzie. Jest to jedyne polskie miejsce objawień uznane przez kościół. Tym razem Gietrzwałd przywitał mnie o poranku.
Pierwsze zdjęcia zachwyca mnie najbardziej!
OdpowiedzUsuńCudne , nastrojowe zdjęcia, nie znam tych stron, nigdy tam nie byłam, ale na twoich zdjęciach to są miejsca magiczne.
OdpowiedzUsuńPostanowione! Kolejne wakacje na Warmii i nie powiem, kto jest temu winien ;-)))))))
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia są przepiękne, po prostu zachwycające. Przedstawiasz na nich cudne miejsca na Warmii.
OdpowiedzUsuńInteresujące miejsce i wspaniałe widoki. Prezentowanie takich pięknych obrazów to niezwykła reklama regionu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdy ja byłam (ponad miesiąc temu już - ale ten czas leci) w Gietrzwałdzie, był tłum ludzi.
OdpowiedzUsuńOgromne wrażenie zrobiło na mnie wnętrze świątyni. Współczesna Kalwaria nie przypadła mi do gustu. O poranku, na Twoich pięknych kadrach wszystko wygląda inaczej:)
pozdrawiam Cię serdecznie Zbyszku !
Iwono, teraz tłum też był, ale trzy godziny później. Tym razem przenocowałem w Gietrzwałdzie, więc poranek był prawie mój.
UsuńPozdrawiam
a Ty zawsze zachwycasz...
OdpowiedzUsuńJakie to szczęście że mamy tak blisko Gietrzwałd.Ta Pielgrzymka wrześniowa do Sanktuarium Maryjnego to piękne przeżycie, wielka uczta duchowa. Wracając przejeżdżalismy przy Alfie. Żal mi było tych tłumów, biednych duchowo ludzi, wychodzących w niedziele ze sklepów. Dla nich niedziela to poszukiwanie ciuchów i jedzenia w jakimś sklepie. Zdjęcia są cudowne, rano było naprawdę pięknie.
OdpowiedzUsuńElwiro, ale żyć trzeba. Ja jestem wyrozumiały. Dziękuję.
UsuńNiesamowita prezentacja i te słowa, takie trafione!
OdpowiedzUsuńTe na sznureczku racuchy ? Precle? A mnie slinka leci!!!! Pysznosci i zdjecia pysznosci dla ducha i oka. Ckni mi sie do widokow i bez wzgledu na pore roku zawsze tak pieknie i cicho .....Uklony do pasa twoja fanka Viola
OdpowiedzUsuńObważanki z ciasta biszkoptowego, Violu :) Dziękuję, pozdrawiam.
UsuńKolejna ciekawostka plus ciekawe miejsce do wpisu na obowiązkową listę "do zwiedzenia na Warmii"
OdpowiedzUsuńKreślę pozdrowienia!
Zwiedzilam to miejsce, ale musze powiedziec, ze wypieknialo...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Zbigniewie Twoje zdjęcia zawsze mnie zachwycają.
OdpowiedzUsuńSą piękne.
Uwielbiam takie miejsca. Często w nich bywam.
Sanktuaria Maryjne to cel wielu moich pielgrzymek
Serdecznie pozdrawiam
Zapraszam zatem do Gietrzwałdu :) Dziękuję, pozdrawiam.
UsuńWszystkie zdjęcia piękne i cała nasza Warmia. dla mnie jesienne poranki są zimne i nie ruszam się nigdzie bez kubka kawy, tylko to mnie rozgrzewa. ale jutro upały, więc taka jesień mi odpowiada. Pozdrowienia Zbyszku!!!
OdpowiedzUsuńPięknie, zasługujesz na uznanie, a może i "więcej" za reklamę regionu:-) Apel do władz - jeśli czytają.
OdpowiedzUsuńAle poważnie, to czuć że kochasz miejsce, w którym żyjesz. I to jest wspaniałe.
Pozdrawiam!
Oj, władza woli na promocję wydawać publiczne miliony. Nie w głowie jej podrzędny blog :) Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńFantastyczne zdjęcia i bardzo ciekawy post :D
OdpowiedzUsuńZbyszku!
OdpowiedzUsuńDziękuję za te nowe dla nie słowa czyli ŁOSIERY. Nie znałem tego. Widzę jak chodzę po blogach regionalnych, ze mało co znam i widziałem:)
No to wiem teraz i widzę teraz...Super fotki. O tej porze tam teraz najlepiej jechać jak ludzi nie ma...
Pozdrawiam serdecznie Vojtek
Ps. Nowy wpis dam w weekend. Ostatni o Amsterdamie
Pozdrawiam, Vojtku.
UsuńJestem pod wielkim urokiem przepięknego,nastrojowego poranku w Gietrzwałdzie...Oddałeś atmosferę tego miejsca,w sposób niesamowity...jakby tam,za chwile miało coś się wydarzyc...Piękna panorama...
OdpowiedzUsuńPiękne sanktuarium,a łosiery to nowośc,o której tu z ciekawością poczytałam:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję wszystkim za miłe słowa. Jak coś to nie ja, to po prostu Warmia. Zapraszam o każdej porze roku. Pędzę do was.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Z.K.
Piękne światło miałeś w nagrodę za wczesne wstawanie i coroczną wędrówkę.
OdpowiedzUsuńWszyscy tutaj zakochują się coraz bardziej w Warmii dzięki Tobie, ja również ;-)
Pozdrawiam :-)
Witam. Dziękuję za odwiedziny. Dzięki temu trafiłam na ucztę duchową. Zdjęcia cudne, a nawet nie wiesz jak bardzo mi bliskie. Byłam tam, lubię te klimaty, to coś odmiennego od południa Polski. Spróbuję wpadać jak tylko czas pozwoli.
OdpowiedzUsuńZapraszam, pozdrawiam.
Usuńoooo znajome klimaty.... wg mnie dobre foto... pozdro...:-) Lenin
OdpowiedzUsuńTak mnie zaintrygowałeś tym gwarowym słowem "łosiery jako "ofiary", że już o niczym innym nie mogłam myśleć, wprawdzie na studiach miałam dialektologię, ale to już minęło bardzo wiele lat i nie potrafię przetranskrybować "ofiary" na gwarowe wyrażenia. Wiem tylko, że "f" zamieniano na "chw" i na odwrót, np. chwila- fila. Wtedy wyszłoby mi "ochwiery". Że na początku wyrazu przed samogłoską dodawano "ł", to też normalne; czyli że wychodzi "łochwiery", tylko skąd to "ś:si. Ciekawa jestem, co powiedziałby na te wywody nieżyjący już mój pan doktor Adam D. od języka staro- cerkiewno- słowiańskiego, gramatyki staropolskiej i dialektologii;)
OdpowiedzUsuńMuszę znaleźć stare zeszyty i poszperać w nich, bo nie da mi to spokoju.
Zdjęcia, jak zwykle, prześliczne.
Serdecznie pozdrawiam.
Ale dogłębna analiza. Ja nie pokuszę się o rozwikłanie tej zagadki. Dodam tylko, że moja babcia jeszcze kilkanaście lat temu chodziła na "łosiery" do Głotowa. Słowo to istniało przez dwa wieki, a dziś jest ponownie używane - ciekawy trend. Jest też wiersz Marii Zientary-Malewskiewj, poetki warmińskiej, o łosierach. Gdzieś go mam, ale odszukanie zajmie mi pewnie wieki. Pozdrawiam serdecznie
UsuńHej Zbyszku!
OdpowiedzUsuńMy byliśmy prawie 16 godzin poza domem. Więc mamy bardzo dużo obserwacji, fotek spostrzeżeń i bardzo dobrze! Otylia z tydzień podsumuje Amsterdam i na tym na razie koniec. Chyba, ze coś się przypomni. To na pewno się napisze i pokaże. Po to w końcu też się jechało:)
A teraz to mamy zaproszenie z Niemiec i do Hiszpanii. Ale to w przyszłym roku:)
Warmie i Mazury. To moje ukochana okolice.
A Twoje fotki pastelowe, piękne. Dziś w Warszawie VERVA STREET RACING.
nO I JA TAK DZIŚ BYŁEM I BĘDĘ.
Pozdrawiam i znikam!!!!!!!!!!!!!!!
Cześć Zbyszku!
OdpowiedzUsuńJak zawsze piękne zdjęcia i świetnie uchwycony klimat chwil. Cieszę się, że zaczynają wracać dawne tradycje - o barczewskiej łosierze pisano też w naszym gminnym piśmie, aż szkoda, że Ciebie tam nie było i nie zrobiłeś zdjęć :)
Pozdrowienia,
Ania
Dziękuję. Jakoś było mi nie po drodze do Barczewa, zaszyłem się w Stoczku. Ale za rok, kto wie :) Pozdrawiam, Aniu.
OdpowiedzUsuńByłam tam kilka lat temu i w Stoczku i w Getrzwałdzie to piękne miejsca. Nawet na moim blogu są albumy z tego miejsca i opis. http://maria.bloog.pl/ - możesz zajrzeć jak znajdziesz czas......pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńJuż pędzę, pozdrawiam :)
Usuń