Retrospekcja

Po pierwsze. Kiedyś pisałem o brzezinach, dokładniej o olsztyńskim osiedlu Brzeziny. To była wczesna wiosna i mglisty poranek. Autobus spóźniał się kilkanaście minut, a jak już podjechał na przystanek to nie ruszył z miejsca. Tak bywa, samo życie. Nie maiłem wtedy o to żalu.
Po drugie. Drzwi. Lubię je bardzo. W swoim życiu nie spotkałem jeszcze snycerza, ale gdyby tak się stało, to podziękowałbym mu szczerym uściskiem dłoni za takie cuda.
Po trzecie. Kolej. Coraz rzadsza w województwie warmińsko-mazurskim, wolniejsza (nie licząc Pendolino, które mknie gdzieś w oddali) i komfortowa zarazem - mam na myśli przedział dla siebie w pociągu relacji Iława Gł. - Olsztyn Gł. Gdyby ktoś chciał się przysiąść, zapraszam.
Po czwarte. Mgła. Dawni fotografowie mawiali: Dobry fotograf mgłę sobie chwali - jedno przybliży, drugie oddali. Zatem jest mgła w wielkim mieście.
Po piąte. Olsztyn. Moje magiczne miejsce na ziemi. To w jego granicach znajduje się 15 jezior, 3 rzeki, las miejski oraz dwa rezerwaty przyrody. Miasto sielanki, Kortowiady, fabryki opon i wiecznej budowy projektu tramwajowego wspieranego przez UE. Przesadzam trochę, ale miasto korkuje się niemiłosiernie, więc mam prawo narzekać. Tak mi wpadło do głowy: Pani Iwonko! Pani wytrze tę szminkę, bo klient znów się będzie pieklił. – Trzeba dać napis, żeby wpuszczać tylko w krawatach. Klient w krawacie jest mniej awanturujący się.