26.1.14
Elektrownia Łyna w Olsztynie, a wieczorem wizyta w Muzeum Warmii i Mazur oraz The Metropolitan Museum of Art
Historia elektrowni jest ściśle związana z dynamicznym rozwojem miasta w pierwszym dziesięcioleciu XX w. Decyzję o budowie podjęto w 1903 r., inwestycję tę wiązano przede wszystkim z rozwojem komunikacji. 14 grudnia 1907 r. uruchomiono hydrozespół "Alle" zasilający elektryczną trakcję tramwajową, a w latach późniejszych także trolejbusy.Elektrownia nadal służy olsztynianom, piętrzy wodę na wysokość 8 m i wśród podolsztyńskich elektrowni jest drugą co do wielkości. Daje tyle prądu, ile potrzeba do zaspokojenia potrzeb 1000 mieszkań. Obecnie jednak elektrownia pracuje tylko po kilka godzin na dobę ze względu na niski poziom wody. Obok nowoczesnego turbozespołu z lat 90. znajdują się w niej dwa z 1927 r. - działa tylko jeden z nich, a drugi stanowi obiekt muzealny. Elektrownia jest bezobsługowa.Natomiast Łyna jest najdłuższą rzeką Warmii i Mazur, która posiada źródła w rejonie wsi o tej samej nazwie. Długość rzeki po stronie polskiej wynosi ok. 200 km. Płynie w kierunku północnym, tworząc wiele malowniczych przełomów, takich jak we wsi Ruś czy w punkcie, gdzie dopływa do niej rzeka Wadąg. Łyna przy ujściu Wadąga tworzy malownicze i duże rozlewisko. Miejsce to porastają dorodne lilie wodne, ponadto pełne jest dzikich kaczek i łabędzi. Wysokie brzegi zajął stary sosnowy i świerkowy las. Z Łyną związanych jest też kilka legend, np. ta o powstaniu rzeki z łez królowej Ałny - zainteresowanym lokalną twórczością polecam wpis Bajanie o Łynie.
fot. wmwm.pl
Czytajcie uważnie, bo nie będę powtarzał. Zaparzamy cafe latte lub białą herbatę, włączamy chilloutową muzykę, siadamy wygodnie przy komputerze, zapalamy małą lampkę i oglądamy. Nie pakując walizki, nie szukając paszportu, nie aplikując o wizę, nie wsiadając do samolotu, po prostu odwiedzamy muzea. Na początek Muzeum Warmii i Mazur, żeby było lokalnie, później The Metropolitan Museum of Art.Pocztówka zamieszczona powyżej została wykonana prawdopodobnie w latach 30. XX w. Ukazuje zamek i nieistniejący już pomnik Mikołaja Kopernika, który odsłonięto w 1916 r. Ta prawie stuletnia rzeźba stała u zbiegu Schlossstrasse i Schanzenstrasse (ulicy Zamkowej i Okopowej), a jej historia związana jest z rocznicą założenia miasta. W 1913 roku, kiedy Olsztyn obchodził 560 urodziny, Rada Miasta Olsztyna podjęła decyzję o realizacji tej inicjatywy. Przed zajęciem Olsztyna przez Armię Czerwoną całość została zdemontowana i ukryta w zamkowych piwnicach, a w maju 1945 r., już samo popiersie na postumencie, bez ozdobnej obudowy, ustawiono w parku u podnóża zachodniego skrzydła zamku, gdzie znajduje się do dzisiaj. Kartka wydana została w Olsztynie przez Vereinigte Buch-u. Papierhändler. Polecam uwadze też zimowy spacer wokół olsztyńskiej warowni.
Bardzo ciekawy post i śliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńczytałam jak było przykazane:)))))) przy zielonej herbacie..., ciekawie jak zawsze, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiagle czegos nowego dowiaduje sie od Ciebie... I w Twoim wydaniu wszystko ma osobliwy, niepowtarzalny urok!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Przy minusowych temperaturach za oknem, takie zwiedzanie jest baaaardzo komfortowe :) Pozdrawiam
UsuńSzkoda, że nie widzisz oznak radości na widok letnich zdjęć...
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący post. Dzięki za wszystkie nieznane informacje.
Pozdrawiam serdecznie:)
troszkę wspomnieniowo,pamietam niektóre zdjęcia,to pierwsze wyzwala u mnie jakąś tęsknotę...
OdpowiedzUsuńa wirtualna muzealna podróż...mniam,mniam...i mojego ulubieńca Moneta tam znalazłam...super
zdjęcia piękne...
Mojego też :)
UsuńTen wpis wywołał mój uśmiech. Nie mam białej herbaty, nie mam latte... mam martnini, będzie na wieczór. W ten sposób zwiedziłem już kilka muzeów, tych co byłem i tych co nigdy pewnie nie będe. I też coś polece : http://www.mnac.cat/index.jsp?lan=001 kapitale zbiory sztuki średniowiecznej. :)) Jak to dobrze że takie coś jak internet istnieje. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńO Guinnessie nie chciałem już wspominać. Tak, internet to znakomity wynalazek. Pozdrawiam
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńZafascynowły mnie te dwa ostatnie zdjęcia stare i nowe po prostu unikat w całej krasie pozdrawiam
Biała herbata, kawa latte, potem biała herbata, potrwa, zanim na spokojnie przeczytam, obejrzę...
OdpowiedzUsuńAle to same przyjemności... jak i przyjemnością jest wspominać miejsce i zapamiętane obrazy związane z ostatnim zdjęciem.
Pozdrawiam serdecznie:)
Chociaż ja uwielbiam ciszę i kolory muzealnych wnętrz, szczególnie olsztyńskiej warowni. Ale The Metropolitan to już inna bajka, tu musi wystarczyć internet. Pozdrawiam
Usuń...uwielbiam elektrownie wodne, blisko mnie jest też stara, też ponad 100 letnia, działająca oczywiście, ale ...obsługowa:)
OdpowiedzUsuńPopatrz jak to niegdyś umiano wykorzystać naturalne zasoby i zgodnie z naturą produkować prąd...cieszy mnie każda taka działająca elektrownia!
Pospacerowałam sobie po wirtualnum muzeum...tyleż tam ciekawostek i skarbów, że dech zapiera! Swoją drogą pomysł muzeum trafiony w dziesiątkę!
Serdeczności:)
Zapewne ten pomysł ma też drugą stronę medalu, mniej odwiedzających. Ale takie czasy. Chociaż ja wolę "do obrazu wglądać, cofając kroki".
UsuńPozdrawiam
To niesamowite miejsce a co do oglądania i kawy, dla mnie niekoniecznie z mlekiem dodałam kocyk i kota na kolana i choć komputer zwalniał patrzyła,oglądałam, podziwiałam piękny link! dziękuję i pozdrawiam z zaśnieżonego zimnego miasta!
OdpowiedzUsuńCiekawa ta elektrownia, fajnie byłoby zobaczyć jak pracuje.
OdpowiedzUsuńNie zwiedzam wirtualnie muzeów przed odwiedzeniem ich w rzeczywistości, później po powrocie do domu oglądam moje zdjęcia, a później w internecie dla utrwalenie sobie tego co widziałam.
Pozdrawiam :)
To masz komfort czasu i chęć zwiedzania. Ja nie zawsze tak mogę, więc wirtualne muzeum to dla mnie idealne rozwiązanie. Pozdrawiam :)
UsuńLubie takie stare widokówki, robią wrażenie, miejsce jakby to samo...
OdpowiedzUsuńa przy takim mrozie jak w Polsce to nic lepszego nie ma, jak to co napisałeś, pyszna kawa, dobra muzyka i wirtualne oglądanie zbiorów muzealnych... zachwycam się grafikami zamku w Lidzbarku...
pozdrawiam :)
:) Pozdrawiam
UsuńTo ja już wiem, co będę robić dzisiaj wieczorem. Instrukcja pełna jest, zwiedzamy muzea!
OdpowiedzUsuńDobrego dnia!
Kusi mnie by pojechać na Mazury. Niekoniecznie latem, ale właśnie teraz - zimą :) To musi być niesamowite!
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia z otoczenia elektrowni.
OdpowiedzUsuńW Muzeum Warmii i Mazur najbardziej podobały mi się obrazy Alfonsa Kułakowskiego.
Broń i militaria wojenne to dla mojego syna raczej, ja się tym nie interesuję.
The Metropolitan Musem of Art coś pięknego!
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Widoki sporo się różnią. Pewnie to "przyjacielskie wojska", dały nam prezent . Nie chcę takich niespodziankowych prezencików.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Zaiste, jest spora różnica. Pozdrawiam
UsuńTAKICH ELEKTROWNI BYŁO KILKASET w POLSCE a WIATROWE POWINNY STAWAĆ NA MORZU ŻEBY LUDZIOM NIE SZKODZIĆ I ZIEMI UPRAWNYCH NI ZABIERAĆ A GEOTERMALNE ELEKTROWNIE + METAN Z PSUJĄCYCH ODPADÓW GENERATORY PRĄDU +SPALARNIE ŚMIECI TEŻ ENERGIA W NASZYM KRAJU PRZEZ NIKOGO NIE WIDZIANA.
OdpowiedzUsuńPopieram, z dbałości o środowisko.
UsuńPiękne widoczki.
OdpowiedzUsuńSmacznego Zbyszku!!!!!!!!!!!! W ciągu miesiąca powinienem być w Gdańsku. Morze mnie ciągnie jak wielki elektromagnes w Hucie Warszawa.
OdpowiedzUsuńLetnie widoki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zima jest potrzebna oczywiście. Ale zimy nie lubię. Nawet na obrazach Fałata. Za to dzieci lubią. I zima się wstrzeliła pieknie w ferie zimowe. Ale jak ktoś siedzi przy kompie czy konsoli to jest mu raczej wszystko jedno jaka pogoda jest za oknem.
Hej
To czekam na Twoje spacery po Trójmieście. Mam nadzieję, że aura będzie już wiosenna. Pozdrawiam
UsuńWidzę, że tak jak ja, jesteś wielbicielem angielskiego serialu "Allo, allo". Aby zwiedzać zalinkowane muzea, trzeba mieć więcej czasu, więc odłożę to na później. Szkoda, że zniknęła obudowa pomnika Kopernika, bo była śliczna. Teraz siedzę w historii mojej wioski i już na jej temat napisałam w Wordzie 17 stron. Brakuje mi jeszcze jednego faktu z II wojny światowej. Kiedyś był w internecie i teraz go nie ma, ale chyba dotrę do tego kogoś, kto najpierw napisał, a potem usunął.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Życzę powodzenia w poszukiwaniach i podziwiam za pasję. Czekam oczywiście na formę książkową tych zapisków. Pozdrawiam
UsuńKtoś jednak musi te elektrownię uruchamiać...
OdpowiedzUsuńPan komputer.
UsuńZnaczy że gdzieś indziej siedzi sobie facet na nastawni i komputerowi polecenia wydaje.
OdpowiedzUsuńZapewne programator, jest też takie urządzenie :)
Usuń