Wiem, że dziś pięknie nie będzie, ale przecież taki mamy stan. W Morągu jest średnio. Powróciłem tu po latach, chociaż historycznie to ani Warmia ani Mazury. Do takich miasteczek lubię pojechać lokalnym transportem, starym, trzeszczącym pekaesem lub koleją. Wybrałem oba te środki transportu. Kolej w drodze powrotnej jak zawsze z 35 minutowym opóźnieniem, autobus dotarł w miarę punktualnie. Wytoczyliśmy się z Olsztyna, kierowca, ja, starsza pani i przeboje grupy Akcent. Głośno huczy nagrzewnica, lekko falują bordowe zasłonki, spoglądam na napis "50 lat PKS", który zdobi biały zagłówek. Pamiętam piękne czasy, gdy szoferkę autobusu ozdabiały proporczyki lokalnych przedsiębiorstw, przy lusterku wisiał różaniec, sztuczne kwiaty, zdjęcie Madonny, a kierowca podczas jazdy palił papierosy. Czasami z wysokości srogo spoglądała tabliczka "Brak miejsc" stosowana szczególnie w dni targowe. Tego dziś nie było. Pozostało wspomnienie z dzieciństwa i pewien smutek. Tak sobie myślałem, jadąc na drugim siedzeniu, że zaznałem trochę szczęścia żyjąc w tamtych czasach, mam co wspominać, a to były naprawdę dobre czasy, czasy nastawione na człowieka. Bo ile to razy kierowca odkręcał tylną klamkę drzwi, żeby jej tłum nie wyrwał lub zabraniał siadania dzieciom na pierwszym miejscu przy wejściu. Wszystko z grubiańską wyższością, miał prawo, rządził.
Pogoda szalała, jak to w ostatnich dniach grudnia. Na placu dworcowym ktoś kręcił bączki beemką, stała taksówka, poza tym małomiasteczkowy marazm.
Do Morąga wybrałem się z dwóch powodów. Po pierwsze jabłecznik u cioci, po drugie kolejowy industrializm, który tkwił w mojej pamięci od kilku już lat i prosił o udokumentowanie. Kocham poniższe widoki. Cisza, czysta forma i bezgraniczna pustka. Ale o tym następnym razem.
Miasto nie zaskakuje. Ludzie pędzą przed siebie, samochody powoli toczą się po morąskich uliczkach, nad głowami gwar wron, w uchu słodki chillout. Jest ratusz z XV w., peerelowskie pomniki, kościół Piotra i Pawła z XIV w., blaszak Społem i kilka ciekawych kamienic. Reszta to nudne, nowoczesne budynki, odnowione ulice, ronda, wszechobecne igliwie, niby ładnie, jednak brzydko. Ot, taki Morąg.
Polecam się następnym razem. Wszystkiego dobrego w '15.