Drogi Warmii, okolice Ornety i Dobrego Miasta.
Gdzieniegdzie epickie chmury, w oddali piękne słońce, senne wsie, przydrożne kapliczki, deszczu nie było. Trasa niczym okrężny kurs pekaesu, po bezdrożach powiatu, po szarych, pagórkowatych szosach, dobrze znam takie czasochłonne przejażdżki. W sumie 68 km. Tour de Warmia, czyli Orneta – Lubomino – Dobre Miasto – Głotowo – Świątki – Wilczkowo – Wapnik – Orneta. Drwęca Warmińska i Pasłęka dla ochłody.
Koniec tego owijania w bawełnę, oglądajcie.
A oprócz wzgórz Islandii, wyschniętych dróg Teksasu i diabłów tasmańskich piękna, warmińska rzeczywistość – kapliczki. Kilka zdjęć niżej moja ulubiona, słupowa w Jankowie.
To nie ja zjadłem ptaka. Pamiętacie jak mama mówiła Wam: "Zjedz chociaż mięso"?
No i wiatr tak łaskawie gładził wysokie trawy.
Ornecka fara i ogniste miasto, które pieczętuje się ziejącym ogniem smokiem.
Piękne rzygacze w formie zielonych smoków i glazurowane cegły na
kościele św. Jana Chrzciciela. Także ratusz. I malinowe lody ręcznie
robione. A traktory lubię fotografować tak samo jak stosy drewna,
wybaczcie jeśli zanudzam.
Gotycki ratusz w Ornecie to budowla pochodząca z 1375 roku. W XVII i XVIII wieku obiekt obudowano domkami kramarzy. Po zniszczeniach ostatniej wojny ratusz został odbudowany w latach 70. XX wieku. Posiada ozdobne szczyty, dach zwieńczony barokową wieżyczką z zegarem i najstarszym na Warmii dzwonem pochodzącym z 1384 roku.
W Dobrym Mieście króluje baszta, bazylika mniejsza oraz piękne ganki. A czerwonej cegły jak mieczy, ci u nas dostatek.
Wiecie, że według normy ISO-8601 sobota jest szóstym dniem tygodnia, kto by nie wiedział. Polska nazwa, podobnie jak w wielu innych językach europejskich wywodzi się od szabatu – świątecznego dnia odpoczynku obchodzonego przez wyznawców judaizmu, a w językach nordyckich oznacza "dzień kąpieli". Zatem do wanien, szczególnie po takiej wyczerpującej podróży.
Dla przypomnienia mapa Warmii.
Najstarsze znaczenie słowa „Warmia” wiąże się z
miastem Frombork, którego pierwotna nazwa brzmiała właśnie Warmia (od pruskich
słów „Wormyan” lub „Wurmen”, oznaczających kolor czerwony). Prawdopodobnie w
tym miejscu znajdowało się centrum rodowe pruskiego plemienia Warmów,
zamieszkującego tereny nad Zalewem Wiślanym od Elbląga do Królewca. Nazwa
Frombor zaś ma znaczenie maryjne. Jest ono bowiem zmodyfikowaną nazwa
niemieckiej Frauenburg, co oznacza „gród Pani”, a domyślnie: „Matki Bożej”.
Historyczna Warmia przez dwieście dwadzieścia
trzy lata (1243-1466) była pod panowaniem Krzyżaków, ponad trzysta lat we
władaniu Rzeczypospolitej (1466-1772), sto siedemdziesiąt trzy lata (1772-1945)
w państwie pruskim, potem niemieckim, a od 1945 znalazła się po raz drugi w
granicach Polski. Zamieszkiwana początkowo przez pruskich Warmów, Natangów oraz
Galindów została skolonizowana przez Niemców, a w XVI wieku również przez
Polaków. W czasach nowożytnych północną Warmię zasiedlili Niemcy, południową
Polacy. Przez długie wieki między Warmiakami mówiącymi po niemiecku i po polsku
nie było antagonizmów narodowościowych. Żyli zgodnie i przykładnie. Dopiero pod
koniec XIX wieku można obserwować na Warmii przebudzenie narodowe i większe
zbliżenie się do wszystkiego, co polskie. W dużym stopniu przyczyniły się do
tego objawienia gietrzwałdzkie w 1877 roku, podczas których Maryja przemówiła
do dzieci po polsku.
Piękne zdjęcia ...
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia aż kuszą by ruszyć w przyrodę...
A Orneta to moje rodzinne miasto :-)
Przyroda, zabytki, maj w pełni, nic tylko zwiedzać i wałęsać się:) Pięknie pokazałeś to co widziałeś :) Życzę, bo pewnie znów gdzieś wyruszysz, wspaniałych weekendowych chwil!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Dziękuję, pozdrawiam.
Usuń"U nas dość głowę podnieść, ileż to widoków!
OdpowiedzUsuńIleż scen i obrazów z samej gry obłoków"...
Patrząc na tę warmińską czerwoną cegłę, z której kiedyś budowano, powiedziałabym, że cała Warmia zionie ogniem, a nie tylko smok z Ornety.
Serdecznie pozdrawiam.
Rzeczywiście, jak u Mickiewicza. Pozdrawiam
UsuńPierwsza fotka mi się podoba. Dlaczego? przypomina mi moje dziecięce wakacje u dziadków w Kwidzynie. Mieli tam poniemieckie gospodarstwo rolne. I taki widoki z horyzontem tam widywałem jak na tej fotce. I się zastanawiałem co jest tam daleko za horyzontem gdzie niebo dotyka ziemi :)
OdpowiedzUsuńPiękne a nawet słodkie wspomnienia.
Pozdrowienia z nad środkowej Wisły
Fajna ta podróż. Super zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNa niektórych z nich widać, jakby na burzę się zanosiło :)
Dzięki Twoim wpisom poznaję tą piękną krainę. Raz czy dwa razy w życiu byłam zaledwie przejazdem w tych okolicach. Żadnych zdjęć czy pamiątek nie mam i te braki wynagradza mi Twój blog i cudne zdjęcia z Warmii.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam..:-)
Miło mi, może kiedyś uda się wymienić miastami. Ja na wycieczkę do Kielc, Ty do Olsztyna :) Pozdrawiam
UsuńCudowne kadry i opisy w pieknym zakatku Polski mieszkasz ,dzieki za zdjecia sa wyjatkowe serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńepicko ;), sielsko, pięknie ! a jakie piękne te drewnianie ganki !
OdpowiedzUsuńPiękna podróż, miło było razem podziwiać Warmię. Najlepiej znam Suwalszczyznę okolice które Ty Zbyszku pokazujesz tak pięknie, znam dzięki Tobie.
OdpowiedzUsuńA sobota to chyba był siódmy dzień tygodnia? "Spodobało się Kościołowi Bożemu święcenie dnia sobotniego przenieść na niedzielę". Katechizm ułożony z polecenia Soboru Trydenckiego, opublikowany w Watykanie decyzją papieża Piusa V. :)
Ciepło pozdrawiam niepodzielnie - niedziela dzień pierwszy jako jedynka się nie dzieli. :)
Tak, z sobotą masz rację. Dla mnie to dzień lenistwa. Pozdrawiam miło.
UsuńDzięki za przypomnienie, byliśmy w Ornecie, zachwyciła nas. DO tego gościnność w domu pogrzebowym, gdzie nas nakarmiono przy okazji stypy...
OdpowiedzUsuńU Ciebie pięknie jak zawsze. cóż, lubię podążać tymi śladami.
OdpowiedzUsuńU Ciebie pięknie jak zawsze. cóż, lubię podążać tymi śladami.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŁadne, spokojne widoki, znowu miejsca gdzie czas się zatrzymał,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zawsze zobaczysz coś fajnego gdzieś gdzie nikt tego nie zauważy ;)
OdpowiedzUsuńMam z tamtych miejsc przemiłe wspomnienia. Połówek miał tam zaprzyjaźnioną rodzinę. Mówili po polsku i po niemiecku. Czasem nas odwiedzali. Byli też bracia bliźniacy, z którymi grywałam w szachy. Prawdę mówiąc, czasem dawali mi wygrywać.
OdpowiedzUsuńJak ten czas leci!
Pozdrawiam:)
Średniowieczne cegły... bajka:)))
OdpowiedzUsuńWspomnienia... Też mam takie, tylko byli to Niemcy, którzy nie opuścili tych terenów po wojnie. Odważyli się zostać, a nie było to łatwe. Ale byli naprawdę wspaniałymi ludźmi. Pozdrawiam
Usuńładnie
OdpowiedzUsuńZapraszam na BLOGA
Cudowna relacja...!!!!
OdpowiedzUsuń