"Warmia nie należy do żadnego z
województw – wyjaśniał kiedyś Kromer w "Polonii" – podlega jeno swemu
biskupowi i jego kościelnej władzy pod głównym zwierzchnictwem króla
polskiego. W istocie, za warmińskim kordonem świat zmieniał się w oknach
karety, jak gdyby nie lądem przeniosły ją konie, lecz przez morze
przybiły do samotnej, dalekiej wyspy. O wyspie tej szeptano w duchownych
sferach Polski, że błyszczy złotym jabłkiem in partibus fidelium
Korony. Utrzymywano, że panowanie ma tu inny smak i aromat, że blask
jego przełamuje się niby w pryzmacie w pełny urok udzielności. Nie darmo książęca korona łączyła się tu z mitrą. Wysokie
miejsce zajmował książe-biskup w polskim senacie, zasiadał z urzędu na
czele pruskiego, nierzadko łączył ze swą godnością małą pieczęć koronną
lub rezydował w trybunale, jak równy z równym zmawiał się z pruskim
sąsiadem. Czyż można się
dziwić, że prawie przez igielne ucho wjeżdżało się do Butryn,
Wartemborka (Barczewo), Jezioran, Lidzbarka, do katedralnego Fromborka,
ze mało komu z polskich prałatów iściła się ambitna chętka posmakowania
rozkoszy lidzbarskich: królewskiej jeno rodzinie, synom wielkich i
wpływowych rodów, uczonym, czy faworytom dworu. Władysław Ogrodziński, Pochwała Lidzbarka, Elset, Olsztyn 2008.