Dziś Warmia to
miejsce zamieszkania wielu napływowych nacji: Ukraińców, Białorusinów,
mieszkańców centralnej Polski, kresowiaków oraz rodowitych mieszkańców, którzy
nigdy stąd nie wyjeżdżali. Współczesne tradycje bożonarodzeniowe są zatem
pomieszane i zaczerpnięte z wielu kultur. A jak było dawniej?
Warmińskie Święta Bożego Narodzenia zwane były Godnimi Świętami. To zbiór
zwyczajów dziś już zapomnianych i nieznanych. Dni świąteczne obfitowały w czary i przesądy, często
niezwiązane zupełnie z wiarą katolicką. Okres oczekiwania na narodziny Pana, to na katolickiej Warmii okres
spokoju, plecenia
wieńców, zdobienia ich kolorowymi wstążkami, zapalania świec. Czary zaczynały się dopiero w Świętą Noc.
- Choinka
na Warmii pojawiła się w 1910 roku. Wieszano na niej dekoracje wykonane przez
dzieci, najczęściej z kolorowego papieru, słomy, orzechów, żołędzi. Wieszano też
rajskie jabłuszka, cukierki i pierniki, które pieczono nie zawsze słodkie, bo
oprócz miodu dodawano do nich pieprzu. W smaku przypominały dzisiejsze
krakersy.
- Tradycja
dzielenia się opłatkiem zaistniała na Warmii po 1945 roku.
- Na
stołach nie było 12 wigilijnych potraw, natomiast nie mogło zabraknąć pieczonej
gęsi lub czerniny, kiełbasy z drobiu, pierniczków, marcepanów.
- W
pokoju stawiano snopek zboża, a po kolacji wigilijnej zostawiano jedzenie i
rozpalony ogień dla zmarłych przodków, bo noc wigilijna była nocą duchów. Ławę
posypywano piaskiem, dzięki czemu następnego dnia, po śladach pozostawionych na
niej, można było rozpoznać, który z przodków odwiedził dom.
- Nie był
znany wśród Warmiaków Mikołaj. Prezenty przynosił Szemel lub inaczej Szimel,
biały koń, przypominający krakowskiego lajkonika. Mówi się, że był to Siwek z
nieba. Osoba przebierająca się za Szemela ubierała się na biało i nosiła czapkę
z kolorowej bibuły.
- Świętom
Bożego Narodzenia towarzyszyły wróżby. Opróżniano np. piec z popiołu, który
dodawano do jadła bydłu, by było zdrowe. Wróżono także ze snopka zboża lub z
lnu.
- Pierwszego dnia świąt rozpoczynały się tzw. „dwunastki”. Pogoda kolejnych dwunastu dni wyznaczała aurę poszczególnych miesięcy nadchodzącego roku. W „dwunastki” w gospodarstwie wykonywano jedynie niezbędne prace. Nie zabijano zwierząt, gdyż przynosiło to nieszczęście. Nie można było szyć, bo mogło to doprowadzić do reumatyzmu lub choroby oczu. Nie należało także zawierać związku małżeńskiego, gdyż według przesądu nowa rodzina będzie musiała przeprowadzać się aż dwanaście razy nim osiądzie na stałe w jakimś gospodarstwie. W tym czasie także nie kupowało się gospodarstw.
- 27 grudnia na świętego Jana w kościołach na Warmii, prócz wody, święcono także piwo i wino. Winem częstowano wiernych podczas mszy świętej mówiąc: Pijcie z miłości do świętego Jana. Poświęcone wino dodawano do wypieków nowolatków. Podawano je w Nowy Rok wraz z karmą zwierzętom, aby dobrze się chowały. Poświęconym w kościele trunkiem częstowano pielgrzymów udających się z łosierami do warmińskich sanktuariów oraz żołnierzy przed bitwą. Pito go też na powitanie Nowego Roku.
Maria Zientara-Malewska, poetka warmińska z Brąswałdu, pisała:
"Zaledwie mrok przykrył wioskę i chaty, zaczęli chodzić „sługi” z
„szlemem”. Tego cudownego „szemla” dzieci się bardzo bały, a
równocześnie go wyglądały, bo jak nie przyjdzie „szemel” i „sługi”, to
nie będzie Pan Bóg „kładł”. W sieni odzywa się dzwonek, a potem słychać
pytanie, czy wolno wejść do izby. W razie przyzwolenia „szemel” wpadał
do izby i zaczynał skakać potrząsając dzwonkami. Za nim szedł kominiarz z
„drobią”, żyd i dziad, który zbierał do kabzy wszystko, co mu dawano:
pieniądze, słoninę, kuch, chleb i kiełbasę. Najważniejszy jest jednak
„szemel”! Nie szkodzi, że obwieszony jest przetakami, różnymi
łachmanami, że łeb ma z drzewa, osadzony na kiju, i cały przykryty
jest prześcieradłem, spod którego wyglądają ludzkie nogi. Jeden ze
„sług” strzela z bata, „szemel” skacze przez ławy i stoliki, towarzyszą
temu różne gwizdki i dzwonki – hałas nie do opisania. Małe dzieci płaczą
i chowają się za spódnicę matki, starsze mówią głośno pacierz i stale
się mylą, z czego „sługi” są niezadowolone, więc grożą „klopejczem”
lub „prowozem”. Otrzymawszy datki odchodzą z hałasem do następnej chaty."
Dawniej w Polsce wieczór sylwestrowy bardzo przypominał wieczerzę
wigilijną. Siadano wspólnie do uroczystej kolacji, tym razem zawierającej już
mięsne potrawy. Składano sobie życzenia na Nowy Rok i często obdarowywano się
specjalnie wypiekanymi na ten dzień małymi bułeczkami.
- Na Warmii i Mazurach pieczono byśki -
bułeczki w kształcie zwierząt i ptaków. Zwyczaj tych wypieków i składania sobie
życzeń był praktykowany od Wigilii do święta Trzech Króli.
- Jedzono też kleik z żytniej mąki suto okraszany
skwarkami, pierniki, pieczono gęś oraz nowolatkę - ciasto z mąki
zarabianej piwem bądź winem święconym w kościele podczas świąt. Po jego
zjedzeniu okruchami posypywano obejście, nawet drzewka, mówiono przy tym: ja
ci daję nowe lato, ty mi daj owoc za to, a wszystko to na znak nowego
życia.
- Nowy Rok był już początkiem karnawału, podczas
którego bawiono się hucznie do środy popielcowej - suchej środy.
- Wg zwyczajów przebieg 1 stycznia decydował o
przebiegu całego roku. W Nowy Rok należało wstać wcześnie rano, aby zapobiec
ospałości i lenistwu, umyć się w zimnej wodzie, w misce, na dnie której
spoczywał srebrny pieniądz dla zdrowia i urody.
- Jednym ze starszych i zachowanych jeszcze po II
wojnie światowej obyczajów było chodzenie zespołów przebierańców. Choć wywodzi
się on jeszcze z tradycji pogańskich, to splótł się z czasem z obyczajami
kościelnymi, czyli z tzw. Kolędowaniem. Zespół taki składał się z kilku osób
przebranych najczęściej w maski zwierzęce i nosił w regionie nazwę Rogali.
Wśród masek najpopularniejsze były: kozy, bociany i niedźwiedzie.
- W święto Trzech Króli od VIII wieku w kościołach parafialnych na Warmii święcono kredę i kadzidło, a we Fromborku również złoto. Tego dnia na wsi gospodarz przechodził przez pokoje z dymiącym kadzidłem na szufelce i na drzwiach wypisywał pierwsze litery Magów ze Wschodu, aby dom omijały choroby i nieszczęścia. Potem udawał się do obory, gdzie także umieszczał na drzwiach litery. Choremu bydłu wrzucano do karmy kredę. Święto Trzech Króli było ostatnim dniem „dwunastek”.
Gwołt zdrozio i
szczajścio zinszuje. Radujta sia pod jeglijkó jydłam i nopsitkami.
Nie zaboczta jenóż siułka sia łustać kele Jezuskowy krypy i podziankować tamu
Maluśkamu za to co na śwat przyszed i noma dozwoluł żyć na nopsiankniejszy
ziamni w Polsce. Niech sia Woma szczajści. /Życzę dużo zdrowia i szczęścia. Cieszcie się pod choinką
przy zastawionych stołach. Nie zapomnijcie jednak przystanąć na chwilkę przy
żłóbku i podziękować Dzieciątku za jego narodzenie i za to, że pozwolił nam żyć
w najpiękniejszej krainie Polski. Niech się wam szczęści./
Dawni Warmiacy życzyli: Zdrozio, szczajścio i rozumu!