Zapusty warnijskie

Przed nami Tłusty Czwartek. Na Warmii zwyczaj jedzenia pączków jest znany od dawna. Tłustościami zajadano się nieco inaczej niż obecnie. Od niedzieli aż do wtorku przed Środą Popielcową ten właśnie czas nazywano Zapustami. Należało się wówczas wybawić, wytańczyć i najeść do woli, aby potem móc oddać się należytej zadumie oraz duchowym przygotowaniom do Wielkanocy. Były to również przygotowania do pożegnania zimy i powitania wiosny.
Już w niedzielę zapustną gospodynie rozczyniały w dużych misach ciasto drożdżowe, które po wyrośnięciu kładziono łyżkami na gorący tłuszcz, skwierczący w rondelku bądź na patelni. Jedni smażyli pączki na smalcu, drudzy na łoju, a najubożsi na oleju.  

pisze Jan Chłosta w książce Doroczne zwyczaje i obrzędy na Warmii.

Jemy plińce z pomoćką

Na Warmii pierwszą i najważniejszą potrawą ostatkową były plińce tłuste placki ziemniaczane z tzw. pomoćką, czyli gęstym sosem śmietanowym z twarogiem. Przygotowywano też rogale wyrabiane z ciasta drożdżowego na tyle rzadkiego, że podczas wrzucania do tłuszczu ciasto odlepiało się od rąk tworząc swoiste rogi. Pączki natomiast nadziewano słoniną, smażono na smalcu, polewano śmietaną.

Giełda za pieniądze oraz tańce, hulanki, swawole

Warmiacy potrafili się bawić. Zabawa zapustna nosiła nazwę giełda, a urządzano ją za pieniądze, które parobkowie zarabiali na pochlebstwach. 
Gdy przyszły zapusty, parobcy sposobili się, aby jak najwięcej pieniędzy wyłudzić od dziewcząt gospodarskich. Chwalili tedy ich piękność w domu, smagłą kibić i strój, a nade wszystko ich szczodrobliwość zapustną. Za to dziewczęta sadziły się jedna na drogą na najwyższe pochwały parobczaków zasłużyć. Gdy je parobcy przesadzali przez przygotowaną obręcz, wtedy każda dawała pieniądze i rzucała parobkom na talerz.
Starsi grali w karty, a przegrany musiał postawić pozostałym kolejkę piwa. Po obiedzie zaczynały się tańce, czasem nawet na zamarzniętym jeziorze, na które jechało się sankami. Nikt nie odmawiał tańca w domu, szczególnie, że miał on gwarantować dobry urodzaj i powodzenie w domu. Mówiło się, że trzeba wysoko skakać na lenka. Wierzono bowiem, że tak duży urośnie len, jak wysoko skakać będą w tańcu. Ostatki na Warmii kończyło rozbieranie obryncy. Wstążki z przystrojonych wianków chowano na następny rok, koło zawieszano gdzieś w oborze i mówiono, że "zapust został zakopany".

We wtorek o północy śmiech i śpiewy milkły, rozlegało się bicie dzwonów. To był znak nastania 40-dniowego postu.
Zapusty Teatru Węgajty, zdjęcia Radio Olsztyn oraz Walka postu z karnawałem Bruegla
W zopusty, no to był zwyczoj, jak we wtorek było tancowanie do jedynastej godziny. A ło jedynasty godzinie to tyn, chtóry dzwoniuł na Anioł Pański w tyn dzwón, to poczuł dzwónić. To muzyka przestała i wszisći musieli, tak nie musieli, ale poszli wszisci do domu, aby kóncyć mniyjso jyść i aby na smalcu te punczki chtórne były tam psieczóne, to i te zjeść, bo to i na smalec trzymali
post. I na wszistko.
(Kromerowo-Warmia)

Jak ten zopust przyszed, to od niedzieli do wtorku było tłuste jedzenie. We wtorek gospodarze pozwalali dziywkom i parobkom, ktorych zatrudniali, iśc na wieczorną zabawę zapustną z tańcami. Mnieli tancować i wisoko skakać. Czem wyżej chto podskoczy, to lepsi lynek wyrośnie. (Najdymowo-Warmia)
W Jarotach urządzano zabawę zapustną u gospodarza, który miał większą izbę, a najważniejszym momentem zabawy był taniec na len. Dawniej przygrywała harmonia, potem mała kapela w składzie: dwoje skrzypiec, trąbka, baryton, perkusja i bas. Grano tzw. "kawałki niemieckie", a od czasu do czasu swojskie piosenki ludowe bardzo skoczne. W trakcie zabawy chłopcy wychodzili na wieś i psotowali. Na Warmii znane było przesadzanie dziewcząt przez obręcz w czasie zabawy zopustnej. Zwyczaj ten zanikał już w II połowie XIX wieku, a w naszej dokumentacji posiadamy tylko jedną relację na ten temat. (Jaroty-Warmia)
No. To buło na ten przykład w niedziele zapusty, w poniedziałek zopusty, wtorek. Wtorek na wieczór, to juz sia do suchyj środy mo. To juz ło dzisióntej prziśli, przynieśli łobręcz. To takie buło koło zrobzióne, take duże, co móg bez to koło panna przesadzić. To panna jek sie przesadzi bez koło, łóna sia musi wykupsić. Tan Kwalyr, co ji ta łobrencz założy, to łóna sia musi łod niego wykupsić. Óna musi coś położyć na tace, tam co łón tam chce. No ji w ty łobrenczy, ta łobrencz aż wszystko. (Kołpaki-Warmia)

plińce łuste placki ziemniaczane
pomoćka gęsty sos śmietanowy z twarogiem
giełda zabawa zapustna
obrync tu obręcz zapustowa, przez którą dziewczyna musiała przeskoczyć, a śpiewano przy tym:
"musi dać, musi dać", jako wezwanie do spełnienia prawa życia.