Neobarokowy dworek myśliwski z końca XVIII w.
Późnobarokowa (o cechach rokokowych) wieża bramna z 1765 roku z oficyną


Wiadomo, najcenniejszy jest pałac w Smolajnach, który zbudowano z inicjatywy Adama Stanisława Grabowskiego dla warmińskich biskupów.
O nim później. Teraz o pewnym biskupie - bajkopisarzu i jego dokonaniach. Biskup Ignacy Błażej Krasicki urządził w Smolajnach park i wybudował wieżę bramną oraz oficynę. Nadał też całemu majątkowi styl ogrodów angielskich. Krasicki w Smolajnach zbudował także zwierzyniec, założył hodowlę jeleni
oraz dbał o odpowiednią ich ilość na polowania w pobliskich
lasach. Tworzył tu i pracował nad swoimi największymi
dziełami, jak choćby nad pełniącym w późniejszym czasie funkcję hymnu
narodowego, utworem Święta miłości kochanej Ojczyzny. Już w XV wieku majątek Smolajny był własnością biskupów warmińskich. Obiekty folwarczne niszczone przez wojska polsko-litewskie w 1414 roku, podczas konfliktu z Zakonem w latach 1519-1521, jak i w czasie wojen szwedzkich, zawsze odbudowywano. Po wojnie istniał tu PGR, teraz mieści się szkoła rolnicza. Całość otoczona jest 8-hektarowym parkiem. Smolajny to najstarsza wieś w województwie warmińsko-mazurskim, już od XV wieku była we władaniu biskupów warmińskich.

I pozostał późnobarokowy pałac,
którego budowę z inicjatywy biskupa Adama Stanisława Grabowskiego rozpoczęto w
latach 40. XVIII w., ukończono ok. 1761 roku. Biskupi pałac w Smolajnach leży
na wysokim brzegu Łyny, w północnej części wsi i posiada dwie kondygnacje.
Elewacje frontowa i ogrodowa są jednakowe. Po środku, nad wejściem, umieszczono
ozdobny ryzalit z insygniami i herbami biskupimi, zakończony trójkątnym
zwieńczeniem. W okresie powojennym istniał tu PGR. Od 1994 roku pałac i
okalający teren zwrócono Kurii Metropolitalnej w Olsztynie, która wydzierżawiła
go bezpłatnie szkole rolniczej na 25 lat. Uczniowie opiekują się parkiem,
wznowiono też hodowlę koni. I to chyba najpiękniejsza szkoła jaką widziałem,
przynajmniej na Warmii.
Barokowy pałac w Smolajnach
Dzien dobry poranne dworek cacko , slynne pGR-y.... ale wiesz do czego zatesknilam nagle ....do spaceru taka polna droga.... z wierzbami szumiacymi delikatnie. Te biale drzewa . Tu w codziennym zyciu -nie ma! Slonce niby sie przedziera na amsterdamskim niebie, moze bedzie ladny dzien? Serdecznosci po uszy Viola
OdpowiedzUsuńDworek jest przepiękny, otoczenie też.
OdpowiedzUsuńCisnie sie na usta pytanie, dlaczego nie ma dziś takich gospodarzy, jak onegdaj i nie chodzi tu o prywatność własności, a o poczucie odpowiedzialności.
No nie da się ukryć, że biskupi zawsze umieli się ładnie postawić ;)
OdpowiedzUsuńDworek cudo, wieża bramna nieco curiosum (zwłaszcza w tym malowaniu) - w każdym razie miejscówka do pozazdroszczenia. Idę się przekwalifikować na biskupa. Zaraz wracam.
Oj jak chciałabym mieszkać tu, z dala od miast i chaosu. Super zilustrowane. p.
OdpowiedzUsuńViolu, właśnie takiego spaceru potrzebowałem, wśród brzóz, z krzykiem żurawi za miedzą. Ma być ładny maj, pewnie i w Amsterdamie też, tego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńIkroopko, I am I, Tulipanko, dziś nie ma w ogóle gospodarzy, pod każdym tego słowa znaczeniem. Ale i tak warto pogratulować, że PGR nie zrobił z tego ruiny. A biskup dziś, trzeba uważać :)
Pozdrawiam serdecznie
Z.K.
Piękny dworek. Wspaniale, że ocalał do naszych czasów.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się szczególnie drugie zdjęcie, pałac ma tu ażurową zasłonę z gałęzi drzew. Zanim pojawią się liście.
Pozdrawiam :)
Ciekawy dworek, ładne świadectwo minionych dziejów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja będę oryginalny i napiszę, że dworek dla mnie to jest taki nijaki... po prostu taki zwyczajny...
OdpowiedzUsuńNatomiast ciekawa jest ta wieża bramna... :-)
Pzdr. serdecznie.
P.S.A propo gospodarzy to pełna zgoda z komentującymi ;-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGdyby ten dworek był nieco węższy i przy wejściu miał kolumny, pomyślałabym, że to dworek w mojej rodzinnej wsi, w którym od czasu końca wojny do tej chwili jest ośrodek zdrowia.
OdpowiedzUsuńJak to wszystko mi się kojarzy z moimi rodzinnymi stronami:)
Miłego dnia.
Piękna pamiątka przeszłości, najważniejsze, że niezapuszczona.
OdpowiedzUsuń:-)
Ostatnio ciągnie mnie do takich polnych ścieżek, oddalonych od zgiełku. Taki kontakt z naturą to naprawdę kapitalny relaks. Jeśli się jeszcze natrafi na takie perełki jak np ten dworek, który nam, Zbyszku, pokazałeś, to ... już istny raj. Dzięki za tę wycieczkę i kawałek historii... Serdecznie pozdrawiam... Aha... świetne zdjęcia, cudownie się ogląda...
OdpowiedzUsuńPrzepięknie...historycznie...już mnie ciągnie...:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Manitou, właśnie o taki efekt mi chodziło. Jak byłem tu latem, to drzewa zasłaniały wszystko. Jednak wiosna daje więcej możliwości.
OdpowiedzUsuńJacku, myślę, że całość prezentuje się ciekawiej. Chociaż pałac też jest bardzo skromy.
Anno, miło mi, że przywołuję rodzinne strony. Pewnie to był jeden projekt architektoniczny dostosowywany do potrzeb danego regionu.
Heidi, Clisha, Meg, to bardzo spokojna okolica, tylko natura.
W internacie, czyli dworku, można zamieszkać latem. Szkoła udostępnia też instruktora do nauki jazdy konnej. Więcej na stronie Technikum Rolniczego w Smolajnach.
Pozdrawiam serdecznie
Z.K.
Wiosna daje tyle fotograficznych możliwości, tyle odsłania. Piękne cienie drzew na murze - i mogłabym wyliczać i wyliczać, co mi się tutaj podoba, dworek, to, że ocalał. Aleja brzozowa, jak możesz się spodziewać. Najmniej chyba wieża bramna - taka ostentacyjna, nie wpisuje się zbyt dobrze w ten wiejski krajobraz czy nawet parkowe założenia, trochę wyrwana z kontekstu ;) Ale na pewno robi wrażenie i o to chodziło.
OdpowiedzUsuńMiałeś piękny spacer - tego czasem trzeba, polnych dróg, nieba.
Teraz będę miała tego pod dostatkiem, a jako że internetu pewnie nie, więc już teraz życzę Ci Zbyszku słonecznych dni na fotograficzne czy rowerowe wyprawy!
Pozdrawiam!
Podoba mi się wszystko prócz żółtego koloru tynku. Ale w sumie mogli dać różowy, to niepotrzebnie być może narzekam. ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję za odwiedziny i będę tu odwiedzać na blog też zapraszam.
OdpowiedzUsuńAdo, prawda, wiosna jest najlepsza do fotografowania i zima też, szczególnie przy - 15 st.
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie, dużo wiosny w życiu :)
Lavinko, różowy, to jakieś współczesne fanaberie :)
Agatko, zapraszam, zdrowiej.
Pozdrawiam serdecznie
Z.K.
Faktycznie - jak na szkołę świetnie utrzymany obiekt! W dzisiejszych ciężkich finansowo dla szkolnictwa czasach to niełatwe. Warto pogratulować dyrekcji, nauczycielom i uczniom (jak znam sytuację w szkołach rolniczych - uczniowie prawdopodobnie mają duży wkłąd w utrzymanie ogrodu - praktykują w ten sposób). Przy okazji - inny przykład pięknie utrzymanego pałacu i ogrodu przez szkołę rolniczą - Kluczkowice, k. Opola Lubelskiego.
OdpowiedzUsuńHubercie, rzeczywiście warto, widać gołym okiem, że miejsce jest zadbane. Już zaglądam do Kluczkowic.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Z.K.