Lubię mniszek lekarski. Lubię dziadkową nalewkę z mniszka, wino i miód z mniszka bez udziału pszczół. W Bratysławie jadłem sałatkę z mniszkiem, pomarańczami i prażonymi orzechami nerkowca. Jednak najbardziej ekscentrycznym zjawiskiem jest spacer po mniszkowej łące. Tysiące nasion wiruje w powietrzu i odfruwa w przestworza. I ciągle mi mało takich chwil.
Tak, niezwykła lekkość bytu. Piękne fotografie.
OdpowiedzUsuńTeż lubię, choć nie jadłam ani nie piłam, z dzieciństwem mi się kojarzy;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, ostatnie oczarowało mnie szczególnie.
OdpowiedzUsuńTeż lubię mniszek i jego metamorfozy.
ale super!
OdpowiedzUsuńPzdr :)
Piękne, malownicze zdjęcia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWszystkie fajne, po prostu, ale urzeklo mnie to pierwsze!
OdpowiedzUsuńO dmuchawcu mówiono kiedyś - kobieca płochość, męska niestałość.
OdpowiedzUsuńPiękne te biało czarne niestałości:)
pozdrawiam Cię serdecznie
Super zdjęcia, bardzo klimatyczne, być takim ekscentrykiem i mieć takie możliwości, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńPrzemijanie też jest piękne!
OdpowiedzUsuńZbigniewie, zazdroszczę Ci takiej mniszkowej łąki. Takiej kiedy mniszek zakwita i przekwita.
OdpowiedzUsuńU mnie na łące rośnie go jak na lekarstwo. Sukcesywnie zrywałam na miodek mniszkowy.
Twoje zdjęcia w prawie czarnym kolorze są takie tajemnicze i niezwykle piękne.
Serdecznie pozdrawiam
bardzo ladne zdjecia
OdpowiedzUsuńDmuchawiec to wdzięczny obiekt do zabaw z makro:) Sam bym się chętnie zaopatrzył w jakąś soczewkę + kilka dioptrii i poszalał :)
OdpowiedzUsuńMoże mniszek lekarski jest wdzięcznym tematem dla fotografików, ale na pewno nie dla działkowiczów. Na naszych trawnikach zobaczysz stokrotki, ale nie uświadczysz ani jednego mlecza, bo wszystkie skrzętnie są wykopywane z korzeniami, gdy tylko się pojawią.
OdpowiedzUsuńMniszek niszczy trawniki. Może jestem za mało romantyczna, ale Heleną Mniszkówną nigdy nie będę;) Miłego wieczoru.
Nie pamietam nazwy ,,Mniszek,, Pamietam dmuchawiec.Lezalam na lace zrywalam , dmuchalam lecialo .....i zawsze ciekawam dokad. Dziecinstwo ! Tez zdjecia twoje jak bardzo przypominaja mi dziecinstwo....Az chcialo by sie powrocic....Serdecznosci mnostwo Viola
OdpowiedzUsuńproste ale lekkie dla oka i przyjemne
OdpowiedzUsuńA gdzie latawce i wiatr? :D
OdpowiedzUsuńDla mnie to też dzieciństwo, chociaż rodzina zawsze miała zadbane trawniki. Ale warmińskie łąki, szczególnie w pobliżu Wipsowa i Czerwonki to coś, co pamiętam od zawsze. Mniszki, dmuchawce i gorąca wiosna. Dziś już niestety nie ma i takiej pogody i tej atmosfery. Dzieci wolą gry.
OdpowiedzUsuńViolu, mówi się też mlecz, błędnie niestety. Serdeczności
Anno, to bardzo ekologiczna metoda na mniszka :)
Sebik, 50-200 i można szaleć.
Dziękuję za ocenę.
Pozdrawiam serdecznie
Z.K.
Witam Zbyszku !!!
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie ROMANTYKÓW !!!
Świadczą o tym, Twoje przecudne, malownicze pełne romantyzmu zdjęcia i...
Sądzę, że domyślasz się jeszcze dlaczego ?
Przecudna scena imć pana Józefa Tolibowskiego...
Pozdrawiam
Może nazwa mlecz jest niefachowa, ale prawdziwa, bo po zerwaniu łodyżki wydziela się z niej coś w rodzaju mlecznej cieczy. Gdy byłam dzieckiem i zrywałam dmuchawce, mama zawsze mnie przestrzegała, abym nie zatarła oczu, bo będą mnie boleć.
OdpowiedzUsuńPoza tym prawie każda roślina ma swoją ludową nazwę.
Serdecznie pozdrawiam.
...świetne fotografie, monochromatyczne szczególnie...Gratuluję:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam:)
Łucjo, być romantykiem? Sam bym siebie tak nie nazwał :)
OdpowiedzUsuńAnno, o tym zacieraniu oczu też słyszałem. Były jeszcze jaskry, też piękne i szkodliwe.
Meg, :)
Pozdrawiam serdecznie
Z.K.
Och, ostatnie! Mniszek schwytany w pajęczynę.
OdpowiedzUsuńMniszkowa dojrzałość, siwizna, tonsury. Głowy nachylają się ku sobie i coś tam szepcą. Może toczą niekończący się naukowy spór o definicje romantyzmu/ romantyczności ;)
Niezwykłe makro...z filozoficznym podtekstem...
OdpowiedzUsuńHej Zbyszku!
OdpowiedzUsuńRegulaminu to nie czytałem jak u tej Pani byłem. Nawet bez regulaminu jakby powiedziała, że odlicz 10 zł. to bym przyjął to ZE ZROZUMIENIEM.
Ona postąpiła jak drobny złodziejaszek!
Albo jeszcze gorzej. Bo drobny złodziejaszek to raczej zamożny nie jest.
Dmuchawce piękne. I jakość techniczna fotek bardzo dobra. Teraz raczej takich widoków miał nie będę bo będę w Warszawie jak to Euro jest. Jakby nie patrzeć to chwila historyczna:) A dmuchawce będą i w przyszłym roku. Euro nie:)
Violka od czasu do czasu coś napisze na pewno. Ale jak "poczuje bluesa" :)
Jej się bardzo Twoje fotki podobają.
A mnie tez zresztą.
Pozdrawiam z ponurej pogodą Warszawy
ostatnie niezwykłe, choć wszystkie bardzo, bardzo :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie...
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie -> the best!
Ja niestety jak na razie nie skosztowałem ;-)
Ado, teraz wierzę, to rzeczywiście romantyzm.
OdpowiedzUsuńVojtku, może Viola założy coś swojego, musi pewnie dojrzeć do takiej decyzji. Dmuchawce, dmuchawcami, ale Euro Ci zazdroszczę. I czekam na relacje z pola bitwy :)
Jo, Jacku, to natura, nie ja.
Pozdrawiam serdecznie
Z.K.